To już jest koniec.
Tak, to już koniec naszego projektu. Za nami kilka lat przygody i spotkań z przyrodą Ponidzia.
Gdy sięgamy pamięcią wstecz, przed oczami stają nam wizyty w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, pierwsze konsultacje, oczekiwanie na akceptacje projektu, radość z pomyślnych rozmów i pytanie – czy damy radę.
To nie był łatwy projekt.
Zmieniała się kadra, wiele rzeczy musieliśmy się uczyć, popełnialiśmy błędy, ale… udało się.
Za nami spotkania z rolnikami, przełamywanie nieufności, rozmowy z władzami samorządowymi, budowanie infrastruktury turystycznej, konferencje międzynawowe spotkania z mieszkańcami Ponidzia i w miarę realizacji projektu – poczucie satysfakcji.
Obok pracy z rolnikami, mocną stroną zadania były działania popularyzatorskie w tym: warsztaty dla młodzieży, konne patrole, festyny ekologiczne, które sprawiły, że projekt był z każdym rokiem lepiej odbierany i z pewnością przyczyniły się do jego pozytywnego odbioru.
Trwałość projektu.
W miarę upływu czasu zadawaliśmy sobie pytanie: co należy zrobić, aby nasze „żywe kosiarki” na trwałe wpisały się w krajobraz Ponidzia. Co zrobić, aby z trudem odzyskane murawy kserotermiczne nie znikły z naszego ekosystemu. Wydaje się, że oprócz wykreowania mody na zdrową żywność, a taką jest z pewnością jagnięcina, ważną rolę może odegrać rachunek ekonomiczny.
Hodowla owiec musi się po prostu opłacać. Stąd też nasze działania propagujące konsumpcję baraniny i próby kreacji marki „Jagnięcina z Ponidzia” muszą zakończyć się sukcesem.
Dziękujemy wszystkim z którymi mieliśmy przyjemność realizować projekt. Dziękujemy instytucjom, samorządom, rolnikom, pedagogom, naukowcom, stowarzyszeniom za często bezinteresowną pomoc, cierpliwość, rady i życzliwość.
Dziękujemy Komisji Europejskiej i Agendom Wykonawczym Programu LIFE+, samorządowi województwa Świętokrzyskiego i Narodowemu Funduszowi Ochrony Środowiska i Gospodarski Wodnej.
A ponieważ przyroda Ponidzia czeka na pomoc… spotkajmy się przy nowym projekcie.